Niobowe jaja |
|
Niobowe jaja
|
|
hoć odkryto omegę minus i zanotowano inne sukcesy, nikt nigdy nie widział samego kwarka. Nie mówię tego jako sceptyczna słuchaczka wykładu, lecz jako fizyk. Zweig twierdził od początku, że asy/kwarki są rzeczywistymi obiektami, ale gdy John Peoples (obecny dyrektor Fermilabu) był młodym eksperymentatorem poszukującym kwarków, Gell-Mann powiedział mu, żeby sobie nimi nie zawracał głowy, gdyż kwarki służą tylko do prowadzenia obliczeń.
|
Powiedzenie czegoś takiego eksperymentatorowi jest równoznaczne z rzuceniem rękawicy. Wszędzie rozpoczęto poszukiwania kwarków. Oczywiście, zawsze, kiedy wywiesi się list gończy, sypią się fałszywe doniesienia. Ludzie szukali dziwacznego ładunku elektrycznego ukrytego w promieniowaniu kosmicznym, w osadach na dnie oceanów, w starym, dobrym winie (n-nie ma tu kw-warków, hep!). Przy próbach uwolnienia kwarków z pętających je okowów zatrudniono wszystkie akceleratory. Ładunek 1/3 lub 2/3 byłoby stosunkowo łatwo wykryć, ale i tak większość poszukiwań spełzała na niczym. Jeden eksperymentator z Uniwersytetu Stanforda ogłosił, że pochwycił kwark za pomocą maleńkich, precyzyjnie wykonanych kul z niobu. Euforia opadła, gdy nie udało się powtórzyć eksperymentu, a pozbawieni krzty respektu studenci nosili koszulki z napisem: Musisz mieć jaja* z niobu, jeśli chcesz usidlić kwarki.
|
Dziwaczność kwarków, niemożność ich znalezienia oraz dwuznaczność pierwotnej koncepcji spowodowały, że pomysł ten zaakceptowano dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych, kiedy rezultaty innych eksperymentów zaczęły świadczyć o tym, iż istnienie kwarków – lub przynajmniej jakichś kwarkopodobnych stworów – jest niezbędne. Pojęcie kwarka wprowadzono po to, by wyjaśnić istnienie i własności wielkiej liczby hadronów, jeśli więc proton składa się z trzech kwarków, to dlaczego nie można ich zobaczyć? No cóż, już przedtem zdradziłem ten sekret. Można je zobaczyć. Powtarza się historia Rutherforda.
|
|
* Nieprzetłumaczalna gra słów: w języku angielskim słowo balls oznacza zarówno kule, jak i (wulgarnie) jaja lub jądra. Nie sposób w tym miejscu powstrzymać się od opowiedzenia innej anegdoty, zbudowanej na tej samej niejednoznaczności. Anegdotę tę zawdzięczamy George'owi Gamowowi, który zawarł ją w swej autobiografii My World Line. Przebywając pod koniec lat trzydziestych w Cambridge u Rutherforda, pewnego dnia Gamow został wezwany do niego w trybie pilnym. Rutherford siedział na swym biurku, trzymając w ręce list. Do diabła, o co im chodzi?! – zawołał na widok Gamowa. Okazało się, że studenci z Rostowa nad Donem wystosowali list, w którym zawiadamiali Rutherforda, iż wybrali go na honorowego przewodniczącego uniwersyteckiego Klubu Fizyków, ponieważ udowodnił, że atomy mają jaja (przyp. red.).
|
|