Czas akcji natomiast, odmierzony dniami i nocami, posuwa się naprzód według słońca i gwiazd, dokładnie oznaczonych w chwili, gdy Odys rusza na swej tratwie z wyspy Ogigii. Jest jesień. "Teraz - mówi doń Alkinoos - noc jest długa, niezmierna, jeszcze nie pora spać, dalej więc opowiadaj nam dziwy". To samo mówi Eumajos. Już ranki i wieczory są chłodne. Zła deszczowa noc daje poecie sposobność do wtrącenia krótkiego wspomnienia zimy pod Troją - nieoczekiwane uzupełnienie Iliady, dziejącej się w letnim słońcu.
Równie śmiała jest kompozycja Iliady, której akcja obejmuje tę samą liczbę dni co Odyseja, a wciska się w nią całe dziesięciolecie wojny trojańskiej dzięki paru chwytom kompozycyjnym, na jakie tylko geniusz się waży. Tu należą wszystkie momenty wyjaśniające początek wojny czy to w opowiadaniach i wspomnieniach, czy wprost jak w niezapomnianej księdze trzeciej z Heleną wśród starców na murach Troi, gdy im objaśnia postacie wodzów achajskich, i z pojedynkiem Menelaosa i Parysa, jakby się wojna dopiero zaczynała. Albo ten wyborny, tyle zbędnych wątpliwości nasuwający, przegląd wojsk w drugiej księdze z dokładnym wyliczeniem sił achajskich i trojańskich, bezcenna dla późniejszych Greków złota księga rodów i plemion, zapewne odziedziczona po dalekiej tradycji.
Z olbrzymiego zasobu podań o wojnie trojańskiej wybrał Homer tylko jeden epizod - zatarg Achillesa z Agamemnonem - i uczynił go osnową całej akcji, dramatem mającym swe rozwiązanie w śmierci Hektora: Troja jeszcze stoi, wojna jeszcze trwa, ale już wszystko się dokonało. Niby symbol zagłady i żałoby w ostatnich słowach Achillesa do Priama zjawia się postać Niobe. Nikt nie umiał w taki sposób opowiedzieć wojny trojańskiej, różni poeci, tzw. cyklicy, po Homerze opracowywali ten niewyczerpany temat, wywodząc w swej narracji długie lata, Horacy natrząsał się nad tymi wierszowanymi kronikami, że zaczynają ab ovo, czyli od jaja Ledy, z którego wykluła się Helena.
Pamiętamy wstępne wiersze Iliady: "Gniew opiewaj, bogini..." i Odysei: "Męża głoś, Muzo, wielce obrotnego...", gdzie podana jest w kilku słowach treść poematu, co przypomina obszerne tytuły dramatów Szekspira z pierwszych wydań. Gniew Achillesa... Homer wskazuje na rdzeń akcji, konflikt dwóch mężów, dwóch potęg, wyrwany z zawiłego tekstu różnorodnych podań. To właśnie jest wielkie w koncepcji Iliady i zupełnie wystarcza, by rozbroić tych, co nie wierzą w jedność poematu i autora.
Ci sami srożą się również nad Odyseją wypruwając z niej tzw. Telemachię, czyli podróż Telemacha do Pylos i Sparty: że jakoby psuła kompozycję poematu. A to właśnie jest jednym z jej uroków! Równoległa wędrówka ojca w drodze powrotnej do domu i syna jadącego na poszukiwanie ojca, zakończona przejmującym spotkaniem na ziemi rodzinnej, gdy ojciec z niemym zachwytem ogląda w urodziwym, a nieznajomym kształcie syna, którego zostawił dzieckiem, a syn nie domyśla się ojca w żebraku - ta scena milcząca ma w sobie wzniosłą wielkość. Nikt piękniej od Homera nie używał elementu milczenia, przez całą starożytność podziwiano oprócz tej drugą wielką chwilę, gdy Ajas milczeniem odpowiada przemawiającemu doń w podziemiu Odyssowi, i my podzielamy sąd starożytnych. Warto przypomnieć, że ta równoległa wędrówka ojca i syna w oczach Joyce'a była pomysłem kompozycyjnym najwyższej klasy i na nim zbudował on swego Ulissesa.
|